14 maj 2016

5. Nigdy nie słuchaj frajera, który grał Ci na nosie całą podstawówkę. On nie ma prawa mieć racji.


Marthe:

                Zadzwonił do mnie po trzech tygodniach. Powiem szczerze, że od podarowania mi kuli poczułam się lżej? Jakby…

- Przebaczyłaś mu winy?
- Co to to nie!
- Czemu byłaś taka zablokowana? Facet chciał dobrze, a Ty…
- Zamkniesz się w końcu?! – krzyczę. .
- Mów – odpowiada cierpko.

Nie przebaczyłam. Ale zaczęłam dostrzegać, że ma też jakieś dobre cechy. Że je w ogóle posiada. Zjawił się w  moim domu, gdy jeszcze byłam na zajęciach. Mama przywitała go herbatką i gawędzili sobie w najlepsze...

- Chciałbym zobaczyć Twoją minę! – wybucha niepohamowanym śmiechem.
- Skończ…

- Tande? – zapiszczałam z wrażenia na jego widok. Ale to nie był pisk chorej psychicznie fanki. Ten wstał i uśmiechnięty podszedł do mnie z jakimś małym prezencikiem. – Co tym razem znowu? Perły czy pierścionek od Tiffany’ego? A może trucizna?
- Miła jak zwykle – ignorował mój ton. – Może pójdziemy porozmawiać do Ciebie? – uśmiechał się przebiegle.
- Zapraszam – rzuciłam i poszłam przodem.
                W moim pokoju standardowo panował bałagan. Książki, ubrania, talerze.. Wszedł i rozejrzał się po nim. Ja próbowałam gorączkowo posprzątać ten bajzel mniej więcej. 
– Ładna bielizna – przed moimi oczyma pokazały się moje fioletowe majtki, którymi machał bez problemu przed oczami. Od razu poczerwieniałam i oblałam się wstydem.
- Przestań! – wyrwałam mu je i wcisnęłam do szuflady.
- Dzisiaj idziemy na imprezę – rzucił, rozkładając się na moim łóżku.
- Czy ja się tarzam po Twoim? – patrzę na niego wściekle.
- Marthe, Marthe, Marthe… Myślałem, że trochę Ci przeszło…
- Po co ciągniemy tą błazenadę? – usiadłam na skraju łóżka załamana.
- Po to, że teraz na pewno trafiłem.
- Dokąd? - wzdycham głośno.
- Najpierw do klubu, a potem do mnie.
- Zgoda – co mi szkodziło ostatni raz?
                Wieczorem przyjechaliśmy do jednego z najbardziej znanych klubów w Oslo. Ja nazwy nie pamiętam. Wiem, że było duszno i tłoczno. I niedobrze mi było.
- Tam jest nasz stolik – wskazał na lożę na piętrze. – Zaraz przyjdę z drinkiem – wyszeptał do mojego ucha i zniknął...

- Wyszeptał…
- Znowu się wpieprzasz? Zgubię wątek.
- Nie zgubisz kochana. Doskonale to pamiętasz. I pamiętasz jak się poczułaś. I było Ci dobrze.
- Zaraz powiesz, że od krótkiego szeptu dostałam orgazmu na środku parkietu…
- Nie. Chciałem spytać, jak zareagowałaś.
- Srak…

                Weszłam tam i zobaczyłam kilka osób.
- Cześć! Ty pewnie jesteś Marthe! – powitał mnie roześmiany blondyn. – David – wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Miło mi – odpowiedziałam, choć czułam się beznadziejnie.
                W środku było około dziesięciu osób. Pięć kolesi, których nie kojarzyłam. Wszyscy przystojni i pewni siebie. David też. A obok nich, na skórzanej kanapie, siedziało pięć blondynek. Skąpo ubranych, więc nie dziwiło mnie, że wokół nich kręcili się faceci. Na mnie patrzyły jak na intruza. Albo zakonnice. Fioletowa workowata sukienka za kolano i długie kozaczki. Bez odkrytego dekoltu. I rozpuszczone włosy, swobodnie opadające na ramiona.
- Poznaliście już Marthe – Daniel zjawił się z dwoma drinkami i jednego mi podał. – Niedługo zjawią się jeszcze moi kumple.
- Jeszcze? – pisnęłam. Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie jak na kosmitkę.
- Usiądźmy – Daniel uśmiechnął się sztucznie i pchnął mnie na wolne miejsce na kanapie. – Co ty wyprawiasz?! – powiedział mi na ucho. – Spokojnie, zaraz poznasz mojego kandydata.
- Daniel, ja nie chcę tutaj być… – upiłam duży łyk drinka i spojrzałam na niego.

- Wtedy pierwszy raz poczułaś coś więcej? – wytrzeszczam oczy.
- Nie! – będę się wypierać.
- A ja wiem co innego – spogląda w stronę dobrze wyposażonego barku. Kusi mnie czy co?!
- Dasz mi skończyć?

                Jego wzrok świdrował mnie na wylot. Zobaczył przerażenie w moich oczach. Chyba on jedyny, z wszystkich ludzi jakich znałam, widział we mnie mnie. No może jeszcze Ingrid. Zaufałam mu wtedy…
- Nie będziemy tutaj długo, obiecuję. Jeśli nikt tutaj nie zrobił na Tobie wrażenia, to dalej pobawimy się u mnie.
- Sami?
- Nie. Moi kumple z kadry pójdą z nami.
- Są tutaj? – nie znałam ich. No bo skąd?
- Zaraz będą – w tym momencie zrobił się szum.
- Tande! – krzyknął jeden z nich i wyciągnął ręce jak do wielkiego uścisku.
                Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni… A jak te piąte koło u wozu.

- Nie chce się wtrącać…
- Och, doprawdy? Coś niespotykanego u Ciebie… - prycham. Nie jestem na niego zła. To już się stało normalne.
- Problem zawsze leżał w Twojej głowie.
- Powiedz coś czego nie wiem.

                Siedziałam z otwartą buzią i patrzyłam się na nich. Witali się, ściskali, nawet chyba całowali pijani. Poczułam, że muszę wyjść siku. Kiwnęłam Danielowi, że schodzę do toalety. Uśmiechnął się i wrócił do rozmowy z kolegami.
                W toalecie była kolejka…

- Rozumiem, że nie będziesz mi opowiadać, o tym jak oddałaś mocz, tylko coś się wydarzyło... – krztuszę się wodą.
- Nie no, chciałam właśnie poopowiadać o pierdołach… - wywracam oczami. Coraz bardziej czuję, że nie powinnam tu być.
- Nie myśl o tym nawet! – krzyczy. Pierwszy raz na mnie krzyczy.
- O czym? – udaję głupią, ale wiem, że on wie.
- Nie pojedziesz do domu pić. Pamiętasz co tu robisz?
- Niestety...

                Nie zdążyłam wyjść z toalety, gdy z powrotem wpakował się do niej David. Zaczął mnie zachłannie całować. Chwilę zajęło mi ogarnięcie w sytuacji i potem oddałam pocałunek. Dawno nie czułam tak narastającego pożądania. Pozwalałam mu na błądzenie ustami od moich, aż do szyi. Do czasu. Poczułam, że zaczyna wkładać mi rękę pod sukienkę. Przycięłam się. Zesztywniały mi wszystkie mięśnie i odepchnęłam go od siebie nieudolnie. Zatoczył się, a ja w tym czasie zdążyłam uciec. Wbiegłam na górę i weszłam do środka. Oparłam się o ścianę i dyszałam.
                Gdy się uspokoiłam, zobaczyłam, że wszyscy się na mnie gapią. Panowała cisza. Zupełnie jakbym z księżyca spadła. Daniel przeprosił kolegów i podszedł do mnie.
- Wszystko ok? – chwycił moje ramie i spojrzał skołowany.
- Przepraszam, że robię Ci wstyd, ale chcę stąd iść.
- Co się stało?
- Nieważne… - nie chciałam mówić przy wszystkich. Chyba po to chodzi się do klubów, żeby zostać poderwaną.

- Niekoniecznie. Gwałt to nie jest podryw.
- Wtedy byłam niedoświadczona. Jakbym nagle wyszła pierwszy raz z domu. Ilość doznań, ludzi, wszystkiego…
- Co było dalej?

                Siedzieliśmy w jego samochodzie. Daniel zamówił drinka bezalkoholowego, dlatego prowadził.

­- Coś podobnego… Bezalkoholowy i Tande – Tom prychnął pod nosem.
- Słucham? – zdziwiło mnie to. – Znasz go?
- Nie – powiedział twardo. – Ale słyszałem co nieco. Koleś jest znany…
- No tak… - przecież to normalne, że ludzie go znają. Nie jest świętoszkiem. Bulwarówki rozpisują się o nim co jakiś czas. Lub jak kto woli o jego podbojach.

- A teraz powiesz mi co się stało? – powiedział po długiej chwili okropnej ciszy.
- Nieważne – nie chciałam mówić.
- Chłopaków tu nie ma…
- David – tyle wystarczyło. Głośno wypuścił powietrze.
- Dobierał się do Ciebie? – warknął.
- Nie chciałam. Ja…
- Spokojnie. Obiję mu ryj później. Nie powinienem Cię z nim zostawiać. To erotoman i dziwkarz.
- Daniel! – jakoś musiałam wypuścić z siebie te emocje.
- A co? O mało Cię nie… - nie wiem czemu zamilkł. Zatrzymał się na światłach i spojrzał na mnie. Ale to nie było to spojrzenie, którego pragnęłam. To było…

- Wściekłość?
- Gorzej. Kurwiki tańczyły mu w oczach. On…
- Wystraszył Cię?
- Nie. Zaimponował mi…

- Nic mi nie jest. Ale na drugi raz nie umawiaj mnie z takimi typami.
- Na drugi raz? To znaczy, że kontynuujemy zabawę? – jakiś nieznany błysk zagościł w jego oczach.
- Ciebie to bawi? Bo mnie niespecjalnie… - odwróciłam się w drugą stronę. – Zielone – ponagliłam go. Skierował wzrok na drogę i ruszył.
- Nie umawiałem Cię z nim. Chciałem Cię zapoznać z moim kolegą z kadry. Ale nie przyszedł do klubu.
- Widocznie nie śpieszno mu do poznania wieloryba…
- Ty jak coś powiesz! Marthe, przestań tak mówić! Jesteś ładną, mądrą dziewczyną… - wytrzeszczyłam oczy.
- Kłamca. Perfidny w dodatku.
- Nie kłamię! – kolejna kłótnia między nami.
- Przestań! – w moich oczach pojawiły mi się łzy. Nie chciałam litości. Oszukiwania…

- Może on mówił prawdę?
- On? Cham, który obracał się w towarzystwie tylko szczupłych blondynek? Nigdy nie słuchaj frajera, który grał Ci na nosie całą podstawówkę. On nie ma prawa mieć racji.
- Może w Tobie dostrzegł coś więcej?
- Nie! Nie poruszajmy się w tych rejonach! – krzyczę.
- Czyli dalej dowiem się czegoś więcej – zaciera ręce. Trudno. I tak musiałabym kiedyś zabrnąć w rejony swojej pamięci, w których nie poruszałam się od 4 lat.

                Nie odzywaliśmy się już więcej podczas podróży. Zajechaliśmy pod jego blok. To było coś. Nigdy nie byłam w tej dzielnicy Oslo. Piękne, nowoczesne budownictwo.
- Wiedziałam, że jesteś bogaty, ale że aż tak?
- Rodzice kupili mi mieszkanie. Moim psim obowiązkiem jest tylko zarabiać na rachunki… - wytłumaczył się. Nadal bił od niego chłód. Wyminął mnie i szedł w stronę wejścia.
- Nie rób tak – powiedziałam cicho. Odwrócił się i spojrzał na mnie dziwnie. Podszedł do mnie i stanął tuż przed moim tłustym ciałem.
- Obiecaj mi, że przestaniesz myśleć o sobie w ten sposób… - zabrakło mi wtedy oddechu. Spojrzałam na jego pełne usta i zrobiło mi się gorąco. Oblizał spierzchnięte wargi, i to wcale mi nie pomagało w uspokojeniu się. – Chodźmy... – odsunął się i przepuścił mnie przodem.

- Poczułaś się zdruzgotana?
- I to jak! Jakbym była trędowata. Gorsza…
- Chciałaś tego pocałunku.
- Co będę kłamać? Cholernie mocno chciałam, żeby wtedy mnie pocałował. Ale potem dał mi jasno do zrozumienia, że nie jest mną zainteresowany. Że jestem chwilową zabawką.
- Nie mów tak. Nie robiłby tego dla zabawy.
- Ale zrobił! – łzy napłynęły do moich oczu. – Zabawił się mną. W najbardziej perfidny sposób…

~

Daniel:

                Leżę w hotelowym łóżku kolejną godzinę. Johann skończył rozmawiać z Celiną i poszedł spać. A ja się wkurwiłem. Dlaczego nie mogłem mieć stałej dziewczyny? Wiem, że jestem sobie sam winien, ale…
                Spoglądam z odrazą na telefon. Chyba piąty już raz. Muszę do niego zadzwonić i powiedzieć mu co mnie dalej gnębi. Cholera. Ja muszę wiedzieć co z Marthe. Jej widok tego ranka mnie powalił. Wyglądała na zmęczoną i zmarnowaną. Nadal z lekkim nadbagażem, ale jednak to jest ta Marthe. Ta którą znam tak dobrze.
- Tom? – odbiera za piątym sygnałem.
- Nie, święty Piotr. Wiesz, która jest godzina, prawda? – ziewa i chyba wstaje z łóżka, bo słyszę jak uspokaja Ester. – Poczekaj. Zadzwonię za chwilę. Muszę usiąść w gabinecie i się skupić – rozłącza się. Czekam kilka niecierpliwych minut. W tym czasie nakładam na siebie puchową kurtkę i wychodzę na balkon. Kij mnie obchodzi, że mam na sobie klapki z Adidasa i spodenki do spania. Tutaj nie jest zimno. Dzwoni.
- Opowiedz mi o imprezie u Ciebie – wiedziałem, że już do tego dotarli.
- Od którego momentu?
- Jak postanowiłeś z niej zadrwić i nie pocałowałeś jej. Choćby od niechcenia…
- I co? Miałem ją pocałować, a potem tłumaczyć, że nie mogę z nią być, bo nie jestem dla niej i moje życie nigdy nie będzie podporządkowane żadnej kobiecie? – przeczesuję swoją grzywkę.
- Może wystarczyłoby powiedzieć jej wtedy, że nie pocałowałeś jej dla jej dobra?
- Za późno się zorientowałem…

                Weszliśmy na górę. Początkowo było trochę drętwo. Usiadła na skórzanej kanapie i rozglądała się po pomieszczeniu jak mała, wystraszona dziewczynka.
- Czego się napijesz? – spytałem, gdy lodówka otworzyła przede mną swoje wrota. – Piwo, piwo, wódka, piwo, pi…
- Piwo – odpowiedziała od niechcenia. Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Sparaliżowało mnie. Wiedziałem, że teraz ją w jakiś sposób stracę. Bo on jej nie przepuści. Wchłonie go to, zupełnie jak mnie.
- Anders! – otwarłem te piekielne drzwi i przywitałem przyjaciela. Razem z nim weszli Kenny, Johann i Tom. – Cieszę się, że jednak dotarłeś – po chwili dostrzegam jakieś dwie pijane dziunie, które chyba przykleiły się do Toma i Kennego. Johann tylko wzruszył ramionami na ten widok. – Zapraszam – nie miałem innego wyjścia.
                Weszliśmy dalej. Tom zaraz dotarł do mojego sprzętu grającego, a Kenny i Anders do lodówki. Johann tylko stanął obok mnie i uderzył mnie z łokcia w żebra.
- Padalcu! – pisnąłem do niego. Jednak wiedziałem, że to nic takiego. Nasze żarty.
- Gdzie ją masz? Uciekła Ci? – spojrzałem na moją kanapę, ale jej tam nie było.
- Marthe? – zawołałem za nią. Wyłoniła głowę zza zasłonki przy drzwiach balkonowych.
- Oglądałam Oslo nocą. Masz ładny widok – w jej oczach widziałem, że to wymówka. Była przerażona.
- Johann – przyjaciel wyciągnął do niej dłoń i trochę jej pomógł się przełamać.
- Marthe – uśmiechnęła się lekko. Potem odwróciła głowę i spojrzała w lewo. Wiedziałem, co będzie dalej…

- Zaczarował ją?
- Po części. Nie był nachalny. Sympatyczny i kulturalny. A ja wiedziałem, że moja robota skończona.
- Dlaczego wcześniej o tym nie mówiłeś?
- Mówisz tak, jakbyś mnie znał od dzisiaj i pytał się o imię matki. Chyba to oczywiste, że mówienie o niej sprawia mi trudności.

                Obserwowałem ich z boku. Uśmiechali się i wesoło rozmawiali. Nawet zauważyłem, jak wymieniają się numerami. Podszedłem do niej. Anders ulotnił się do toalety i wykorzystałem sytuację.
- I jak?
- Miałeś rację – jej uśmiech powalał.
- Cieszę się…

- Gówno prawda! Najchętniej byś ją wtedy zabrał do sypialni i pokazał jak się myli co do Ciebie.
- Chyba jak bardzo się nie myli. Gdybym to zrobił, to wiesz co by było…
- Ale myślałeś o tym.
- To już nie ma znaczenia…

- Mam nadzieję, że czujesz się usatysfakcjonowany. Wybaczam – zabrzmiało jak „do widzenia”.

- Cieszy mnie to niezmiernie – gdy Anders wrócił, zostawiłem ich samych. Sam zabrałem jedną z tych dziewczyn do sypialni i… Domyślasz się, mam nadzieję. Musiałem się wyładować. I się udało. Na czas jakiś…

*****

Cześć!
Mamy piątkę :D
Cieszycie się?
To jeden z nielicznych rozdziałów, które pisało mi się przyjemnie.
Czekam na Wasze opinie :D

Wasze opowiadania czytam na weekendzie, bo w tygodniu znowu nie mam czasu. 
Także cierpliwości :D
Buziaki ;*

15 komentarzy:

  1. Witaj Kochana.
    Na wstępie bardzo Cię przepraszam ale dziś dodam króciutki komentarz. Zbyt wiele nauki, zbyt mało czasu.

    Rozdział świetny. Przecież oni się tak kochają. Pragną się nawzajem.
    Może gdyby Daniel te parę lat temu postąpił inaczej. Może dziś wszytsko byłoby inne.
    Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkają. Tom powinien im pomóc.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ;)
    Nic dziwnego, że rozdział pisało Ci się przyjemnie, bo on sam w sobie jest przyjemny :))
    Oj Daniel.. co on wyprawia? Czy tylko stojąc z boku widać, jaki on jest głupi? Ale bym chciała, żeby wreszcie zrozumiał to, przed czym się tak wzbrania.
    A Tom.. no cóż, jego wtrącanie się jest takie fajne! I co najważniejsze - potrzebne tej dwójce ;)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej :)
    Rozdział przeczytałam chwilkę po tym, jak się pojawił, jednak dopiero teraz wzięłam się za komentarz :)
    Zacznę może od Daniela, jego zachowanie jest... takie tajemnicze. Niby chce kogoś znaleźć dla Marthe, ale z drugiej strony pewnie sam by się z chęcią za nią zabrał :3 Naprawdę nie mogę się doczekać, co między nimi zajdzie i dlaczego w przyszłości wszystko się zawali...
    Marthe i Anders... hmmm najbardziej jestem ciekawa czy im wyjdzie choć przez chwilę, no i reakcji Daniela :D
    Czekam na następne :)
    Buziaki :*
    PS Nowy rozdział u Michiego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Wcale się nie dziwię, że jesteś zadowolona z tego rozdziału, bo jest świetny. Dobra robota ^^
    Hmm... cały czas nie mogę rozgryźć Daniela. Intryguje mnie jego zachowanie. A może po prostu taki ma charakter i boi się przyznać, że sam z chęcią zająłby miejsce u boku Marthe? :) Ale widocznie przeszłość była taka, a nie inna i dlatego wszystko potoczyło się w ten sposób. Mam jednak nadzieję, że z to małe wtrącanie się Toma pomoże :)
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalej nie mogę wyjść z zachwytu na zajebistością tej historii.
    Uwielbiam Marthe i uwielbiam Daniela, chociaż ją niszczy. Fuck logic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka. Przepraszam ze spozniona,ale szkola...
    Rozdzial niesamowity, nie spodziewalabym sie tego ze Marthe bedzi emiec nalog alkoholowy..
    Przepraszam za ktotki komentarz,
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy tytuł posta. xD Powiem Ci, ze bardzi zaciekawia! :D
    No i cóż więcej? Rozdział jest cudowny! <3
    Wybacz ten nieogar, ale nauka wzywa. Znów. ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. ale ten Tom działa Marthe na złość XDDDDDDDDDD ja bym go walnęła i to nie jest ważne, że jest moim terapeutą, haha XD
    IDIOTA, PRAWIE SIĘ DOWIEDZIAŁA... serio, trza mu język przyciąć XD
    oh, w Tande w końcu się obudziło... uderzyło mnie to "nadbagaż" czy to jej wina? ;;
    "klapki z Adidasa" CZEKAŁAM NA TO XDXDXDXD
    borze, czemu te samce to istne bestie...;;
    czekam na kolejne cudo <3
    eh, też mam ten problem, że w tygodniu mam mało czasu... zdążę tylko dodać posta i czytnąć coś krótkiego :<

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Marthe i Toma, gdy ze sobą rozmawiają. :D Po prostu ich dialogi czasami powalają mnie na łopatki, serio.
    Natomiast pan Tande... nie wiem, nic chyba o nim nie będę mówić, bo ten chłopak jest dla mnie chodzącą tajemnicą. ;)
    Przepraszam za poślizg. :/
    Kochana, świetny rozdział! Nie mogę doczekać się następnego, bo uwielbiam poprawiać sobie humor rozdziałami w Twoim wykonaniu.
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! :*
    Boże, Daniel, weź Ty się w końcu ogarnij, bo ja nie wiem...
    Lubię Marthe i lubię to jak denerwuje ją Tom. :D
    Komentarz krótki i beznadziejny, ale obiecuję, że pod kolejnym będzie dłuższy.
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy10:13 PM

    Witaj Kochana! <3
    Przepraszam Cię, że dopiero teraz się zjawiam :/
    Na szczęście została mi tylko jeszcze jedna matura...

    Ale wróćmy do tematu :D
    Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia co mogłabym tutaj napisać... nie wiem ile razy już wspominałam jak bardzo uwielbiam Twój styl pisania. Ale niestety muszę to zrobić po raz n-ty, ponieważ Twoje opowiadania są genialne!!! <3
    Nieidealnych bohaterów wykreowałaś w tak idealny sposób, że chciałoby się poznać każdy najmniejszy szczegół ich życia!
    Marthe i Daniela ewidentnie coś do siebie ciągnie. Nie sądzę jednak, że to jest tylko fizyczna fascynacja. Oni wzajemnie się rozumieją - " Jego wzrok świdrował mnie na wylot. Zobaczył przerażenie w moich oczach. Chyba on jedyny, z wszystkich ludzi jakich znałam, widział we mnie mnie. No może jeszcze Ingrid. Zaufałam mu wtedy…"
    Jak David zaczął dobierać się do Marthe to myślałam, że zaraz sama mu przywalę :d
    Co za nie wyżyty... samiec xd
    A Daniel jak najszybciej powinien zakończyć tą całą swatkę (o ile to się jeszcze da zrobić).
    Marthe jest tylko pozornie szczęśliwa, a On znowu poszedł z jakąś laską -.-
    "- Mam nadzieję, że czujesz się usatysfakcjonowany. Wybaczam – zabrzmiało jak „do widzenia”." - wiesz, to zdanie (można tak powiedzieć) najbardziej mnie poruszyło. Przeczytałam je z dziesięć razy i z pozoru wydaje się zwykłe, banalne, ale prawdziwy kontekst jest powalający z nóg :)

    Dobra, nie będę już tutaj więcej się rozpisywać (pisać więcej bzdur :D)
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! Nie mogę się doczekać, co tym razem wymyśli Daniel :D
    Trzymaj się ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem :)
    A mi jak najbardziej przyjemnie się czytało, no fantastyczny rozdział!
    Oboje są tak strasznie moim zdaniem pogubieni..
    Marthe nie jest pewna siebie, ogólnie chyba niczego nie jest pewna.
    Daniel nie może się oderwać od przeszłości i wciąż popełnia te same błędy.
    Chyba powinien wydorośleć i faktycznie zrezygnować z panienek na jedną noc. Przydałby się stały związek.
    A kandydatka idealna jest. Blisko niego.
    Fajnie, że mają kogoś takiego jak Toma :D
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej!
    Przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale niedawno wróciłam z "wakacji", na których nie miałam internetu, a nawet jeśli bym miała to chciałam wykorzystać czas wolny dla rodziny, a nie na czytanie. Mam nadzieję, że rozumiesz. :)
    Kolejny rozdział, który powalił mnie na łopatki. Uwielbiam to opowiadanie, bo Twój sposób pisania i pomysł są niebanalne! ❤
    Tom to taki trochę mediator. Ogólnie to ten facet jest świetny! Genialnie wykreowałaś jego postać.
    Ehh... Szkoda mi trochę Daniela. Zapewne trochę go zabolało, gdy zobaczył, że Marthe dobrze dogaduje się z Andersem. Ale taki był chyba jego plan, co nie?
    Jestem ogromnie ciekawa jak ta historia potoczy się dalej.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy4:38 PM

    Powoli wracam do świata żywych studentów, więc z wielką chęcią zaglądam do Ciebie :)
    Powiem szczerze, że jestem bardzo usatysfakcjonowana tym rozdziałem, zresztą jak każdym innym, ale ten wyjątkowo przypadł mi do gustu. Marthe chyba w końcu znalazła kogoś ciekawego, a Daniel? Musi trochę pocierpieć. To mu dobrze zrobi. Tak myślę :)
    Czekam na więcej:*
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana, przepraszam, że zjawiam się dopiero dziś, ale naprawdę wcześniej nie miałam kiedy. :( Jednakże lepiej późno, niż wcale, prawda? ;)
    Co do rozdziału to jak zwykle paluszki lizać. ♥
    Daniel... Coraz bardziej ciekawi mnie jego postać. Jest taki itrygujący. :) Nie mogę wyzbyć się wrażenia, że ma ochotę znaleźć się u boku Marthe. Być może to tylko moja chora fantazja, ale jednak takie mam odczucia. Może on nie jest tego świadom albo po prostu, najzwyczajniej w świecie nie chce się do tego przyznać. :)
    Co do Marthe... Cóż, jedyny komentarz to: co się stało, to się nie odstanie. Zatem doskonale ją rozumiem. :)
    Cóż, może Tom im troszkę pomoże? Mam nadzieję. ^^
    Czekam na kolejny! ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń