20 kwi 2016

3. Jeśli kiedykolwiek narzekałaś na swoje życie, to wiedz, ze możesz z czasem pożałować, gdy nabierze zbyt dużego tempa

Marthe:

Szykowałam swoją najlepszą sukienkę. W zasadnie jedyną jaką miałam. Zieloną. Doskonale pamiętam ten zgniło-zielony kolor. Był obrzydliwy.
- W tym chcesz iść?! – rodziców nie było w domu, a brat poszedł do kolegi. Więc zaprosiłam Daniela do siebie do domu. Nawet pamiętam jak sprzątałam w pośpiechu sypialnię, żeby nie pomyślał, że ma do czynienia z bałaganiarską grubaską.
- A co Ci się nie podoba? To nie z Tobą się spotykam – warknęłam.
- Jeśli ma coś z tego być, to musisz zmienić ton złotko. Faceci nie chcą na pierwszej randce użerać się z histeryczką.
- Ty pewnie wolisz tanie dziwki, które na jedno skinienie paluszkiem ładują Ci się nagie do łóżka… - prychnęłam wsuwając na nogi szpilki.
- Skąd w Tobie tyle jadu? – nie pogniewał się. Wręcz był rozanielony.
- Życie – poprawiłam włosy i obróciłam się w jego stronę. – I jak?
- No no…

- Spodobało mu się? – Tom dzisiaj miał dla mnie jedynie 25 minut. Starałam się mówić zwięźle, choć średnio mi się udawało.
- Nie wiem. Ja go nigdy nie rozumiałam. Otaksował mnie wzrokiem z góry na dół i tyle.
- Nic więcej? – zdziwił się.
- Nie. Nałożył mi płaszcz i otworzył drzwi od sypialni.

                Chwilę jechaliśmy tym jego mercedesem. W zasadzie im bliżej restauracji, tym byłam bardziej zestresowana. Z jego opisu wynikało, że facet jest genialny. Sama nie byłam tak optymistycznie nastawiona.

­- Co z nim było nie tak? – jak na tak krótką wizytę, Tom strasznie dużo zadaje pytań…
- Nie wiem sama. Nie podszedł mi. Nie, że byłam jakoś nastawiona na nie…
- Ale?
- Ale czułam niepokój. Kto chodzi na randki…
- W tych czasach każdy – mówi, jakby to było całkiem normalne. Patrzę na niego krzywo. – No co?! Oczekujesz, że przytaknę Ci i powiem, że to nie Twoja wina? Że nastawienie miałaś prawidłowe? – nastrój zmienił mu się o 180°.
- Tom? – mam ochotę wyjść.
- Chodźmy stąd! – wstaje gwałtownie i bierze z fotela swoją skórzaną kurtkę, którą pewnie rzucił pewnie po przyjściu do pracy.
- Dokąd? – otwiera mi drzwi, czym wywołuje konsternację na twarzy Sitny i pozostałych pacjentów.
- Nie wracam już dzisiaj. Przepraszam państwa bardzo, ale sprawy rodzinne – mówi sucho. Zabieram pośpiesznie płaszcz i ubieram się na korytarzu. Nie idę z nim. Stoję nadal na środku korytarza.
- Co mu jest? – pyta mnie jego asystentka.
- Sama nie wiem. Kazał mi wstać i wyjść – skłamałam.
- Za tydzień następna? – dopytuje znad brązowego notesiku. Kiwam głową i wychodzę.
                Schodzę na sam dół i widzę, że Tom czeka niecierpliwie w swoim samochodzie obok mojego. Wsiadam na miejsce pasażera i nagle zalewa mnie wściekłość.
- Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyczę.
- Nie mogę się tam skupić.
- I tyle? Odwołałeś cztery kolejne wizyty, bo nie mogłeś się skupić?!
- Uspokój się! – chwilę później jesteśmy już na drodze w kierunku centrum.
- Dokąd jedziemy?
- Tam, gdzie będzie Ci łatwiej myśleć – prycha. Już wiem co mnie czeka…

                W samochodzie cały czas poprawiałam nerwowo sukienkę. Czułam się skrępowana  wzrokiem Tande, który ciągle na mnie zerkał. Albo raczej na moje kolano. Modliłam się, by już iść na tą przeklętą randkę.
                Zatrzymaliśmy się na parkingu dla gości. Poczułam ścisk w gardle. Jakby mi ktoś je związał. Popatrzyłam na niego nerwowo.
- Tu masz słuchawkę – trzymał w rękach coś małego. Podał mi i wskazał na ucho. Włożyłam i od razu poczułam się jak potencjalna zasadzka na gwałciciela. – A to jest mikrofon – mały mikrofonik z  krótkim kabelkiem tkwił między jego palcami.
- Nie wsadzisz mi tego! – prychnęłam.
- Daj spokój. To dla twojego dobra!
- Skąd to wziąłeś?! Powiedz o tym lepiej cwaniaczku! – skrzyżowałam ręce na piersi i popatrzyłam groźnie.
- Mam kolegę w wojsku – wzruszył lekko ramionami.
- Nie ma mowy! – warknęłam, gdy zbliżył do mnie swoje chude łapska.
- Posłuchaj złotko. Tam – wskazał na gościa w czarnym płaszczu wchodzącego do budynku. – idzie twój potencjalny chłopak. Lubi punktualne – dodał. Pokręciłam oczami. – Grzeczna dziewczynka – uśmiecha się szyderczo. Jego szczupłe palce mimowolnie zanurkowały między moimi piersiami.

- Jak się czułaś, gdy Cię dotykał? – Co to kuźwa za pytanie? Serio? Skrzywiam się.
- Nie jestem ofiarą gwałtu, pragnę zauważyć – chrząkam.
- Wiesz, że chodziło mi o to, czy chciałaś tego, czy nie.
- Sama nie wiem… - wyglądam przed szybę. Mijane domy są o wiele ciekawsze niż świdrujący wzrok Toma.
- Proste pytanie – skręca w lewo i po chwili jesteśmy na tym samym parkingu co wtedy.
- Masz ciekawe metody…
- Już to gdzieś słyszałem.
- Pomogłeś kiedyś komuś? – parkuje prawie pod wejściem.
- No zdarzyło się raz czy dwa – prycha. Wyłącza silnik. – Miałem kiedyś pacjenta.
- Ciekawe… - prycham.
- Podobny przypadek.
- Chyba nie wolno Ci rozmawiać ze mną o innych.
- Nie. Ale jemu udało się pomóc. Chcę i Tobie.
- Podobało – wzdycham i odpowiadam po dłuższej chwili.

                Otworzył mi drzwi i podał dłoń. Cały czas dygotałam po spotkaniu jego palców z moimi piersiami.
- Powiedz coś – wskazał na mikrofon.
- Tande to głupi wieśniak – uśmiechnął się chytrze.
- Wszystko działa jak należy – wcale mnie to nie pocieszało. Poprosił bym weszła pierwsza i szukała niskiego rudzielca. U nas w kraju to rzadkość w sumie, więc od razu skierowałam się w stronę nieznajomego.
- Cześć – powiedziałam cicho. – Ty pewnie jesteś… - i wtedy spaliłam się ze wstydu.

­- Nie spytałaś o imię – bezczelnie chichra się pod nosem.
- Wypadło mi to z głowy…  - czuję, że pieką mnie poliki.
- A Daniel?
- Zrobił swoje. Jak to on.

­- Einar… - jego wysoki głos spadł mi jak z nieba.
- Einar! Bardzo mi miło – uśmiechnęłam się nieudolnie. Wtedy już wiedziałam, że to będzie katastrofa.

- Po czym to poznałaś? – patrzę na niego jak na idiotę.
- Nigdy nie byłeś na kiepskiej randce? – patrzę spode łba.
- Nie. Z żoną układało nam się od pierwszej randki – wzdycham. Tylko ja mam takie problemy.
- Co było dalej?

                Zamówiliśmy coś. Wybacz, ale nie pamiętam co… Parzyliśmy na siebie i kompletnie nie wiedziałam co robić.
- Spytaj o chomika – usłyszałam w słuchawce. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam szybko na Tande.
- Wszystko w porządku? – spytał Einar.
- Tak. Jak chomik? – nie wierzyłam, że to mówiłam.
- Już lepiej. Dostała ostatnią partię zastrzyków i mam nadzieję, że jej przejdzie – kiedy mówił o tym, to poczułam się dziwnie. Nigdy nikt nie siedział przede mną i nie rozmawiał o chomiku jak o najważniejszej osobie w moim życiu.
- A co u cioci? Mówiłaś, że miała wyjść dzisiaj ze szpitala – poczerwieniałam. Miałam ochotę zabić Tande.
- Z ciocią wszystko dobrze. Zawiozłaś ją do domu, zrobiłaś rosołek i ledwo zdążyłaś, ale zdążyłaś… - cichy szept Tande rozniósł się w mojej głowie. Próbowałam zachować naturalność, ale to był pierwszy raz kiedy miałam coś takiego na sobie i to nie było przyjemne.

- Na wszystkich randkach to miałaś?
- Nie.
- Nie? – podniósł zaskoczony brew.
- Na kilku jeszcze.
- Ale była jakaś bez?
- Miało być chronologicznie więc się zamknij! – warknęłam.

                Pozwoliłam się odwieźć pod dom. Ale to był beznadziejny pomysł. Dawno nie byłam taka zesztywniała. Nawet nie miałam ochoty rzucać pustego „do zobaczenia”. Było „cześć” i wysiadłam. Gdy koleś odjechał, zaraz pojawił się na podjeździe mercedes Daniela.
- Urwę Ci jaja! – warknęłam, gdy tylko wysiadł.
- Złotko, ale przecież mówiłem Ci, że musisz się wyluzować! – okładałam jego klatkę pięściami.
- Coś mu naopowiadał, chamie przebrzydły?!
- Nic.
- Skąd go znałeś? – wtedy nie znałam prawdy.
- Znajomy. Tyle. Spotkałem w mieście i spytałem, czy nie chce poznać super cziki.
- Zaraz ja Ci obiję super mordę!
- Idź do domu i ochłoń – chwycił mnie za ramiona.
- Och… Nie mam po czym. Zupełnie - prychnęłam
- Nalegam – uśmiechnął się szeroko. – Do jutra – objął mnie i po chwili się wycofał. Czułam się skrępowana…

- Co było dalej? – denerwuje mnie to pytanie. Już sama sobie je zadaję, kiedy próbuję poskładać wspomnienia.
- Weszłam do domu.
- Co powiedzieli rodzice?
- Zrobili mi ostrą awanturę. Jak zwykle – prycham.
- Opowiedz – wywracam oczami.
- Nie chcę.
- Nalegam – mina nie zdradza nic. Wręcz mam wrażenie, że gówno go to obchodzi.

- Gdzie byłaś?! – komitet  powitalny siedział w na kanapie w salonie. Ściągnęłam buty i chciałam ich minąć bez słowa, ale twarda ręka mamy znalazła się na moim ramieniu.
- Na kolacji. W restauracji – westchnęłam. Popatrzyłam jej w oczy i zobaczyłam obcą kobietę. Mama była… Zmartwiona.
- Z kim?
- Ze znajomym.
- Ty masz znajomych?!
- Mam!
- Jak się poznaliście? – tata próbował ją nieudolnie odciągnąć.
- W necie. Jeszcze jakieś pytanie? Z góry mówię, że z nim nie spałam.
- Nigdy więcej nie waż się wychodzić!
- Mam 22 lata i będę robić co mi się podoba. Nie chcę zostać starą panną do końca życia.
- Jak ty się odnosisz do swojej ma… - zaczęła krzyczeć i spodziewałam się policzka.
- Daj spokój – tata wyjątkowo włączył się do konwersacji. Przytrzymał mamę i kiwnął mi, żebym szła do siebie.

- Tyle? – Tom najwyraźniej jest zdziwiony całą sytuacją.
- Stanęłam na klatce i przysłuchiwałam się ich rozmowie. Tata wyjątkowo był spokojny i tłumaczył mamie, że dobrze, że wychodzę.
- I tak po prostu?!
- Sama w to nie wierzyłam… - pokręciłam głową. Tom spojrzał przed siebie i po dłuższej chwili wydobył z siebie przeciągłe westchnięcie.
- Skąd to westchnięcie?
- Po prostu układam to sobie w głowie.
- To wszystko działo się tak szybko… Ja wciągnęłam się w tą sprawę z bezsilności… - w końcu wypalam.
- Wiesz… Mówią, że jeśli kiedykolwiek narzekałaś na swoje życie, to wiedz, ze możesz z czasem pożałować, gdy nabierze zbyt dużego tempa…
- Teraz to wiem Tom…
- Jedziemy – powiedział, po czym ruszył w stronę parkingu pod gabinetem.

~

Daniel:

                Dobija mnie to wszystko. Gapienie się w okno i oglądanie szczęśliwych ludzi, chodzących po mieście, trzymających się za ręce, uśmiechniętych… Przecież sam wszystko zepsułem…
                Przeczesuję swoją niezmienną, od nie wiadomo jak długo, fryzurę i wzdycham. Brakuje mi jej. Jej śmiechu, jej wrzasków, jej spojrzenia… Te oczy. Oczy, które mną zawładnęły i nie mogłem się uwolnić.
                Mój telefon próbuje mi dać znać, że ktoś oczekuje rozmowy. Nie mam ochoty rozmawiać. Spoglądam na wyświetlacz i widzę nieudolnie zrobione z nudów zdjęcie Toma u niego w gabinecie, podczas gdy próbował odpalić papierosa.
- Tak? – spodziewam się kolejnej opowieści.
- Wracam z pracy. Masz czas?
- Wpadaj – rzucam i się rozłączam.
Spoglądam za siebie i błyskawicznie sprzątam ten cholerny bałagan. Matka by mnie zabiła za to. Od kiedy wszystko się posypało, nie mam ochoty do życia.
Kilka minut później słyszę dzwonek. Odrywam swój wzrok od tego cholernego okna i otwieram drzwi Tomowi.
- Co dzisiaj ciekawego robiłeś? – zaskakuje mnie tym pytaniem. Wodzę za nim pytającym wzrokiem. Nie pyta się czy może wejść. Idzie prosto do salonu i siada w fotelu.
- Chory jesteś? – rzuciłem. Opieram się łokciem o półkę nad kominkiem.
- Opowiedziała mi dzisiaj randkę.
- O Boże… - wzdycham ciężko. Do tej pory mam wrzody na żołądku.
- Chciałeś się do niej dobrać wtedy? – Tom lustruje mnie wzrokiem.
- Nie. Ale nie powiem, że nie podobało mi się. Ja wcześniej nie patrzyłem na nią w ten sposób.
- Co się zmieniło?
- Ja… Ja ją dokładnie poznałem. I odkryłem, że to najwspanialsza dziewczyna na świecie…

                Kiedy tylko wróciłem do mieszkania, musiałem odreagować. Walnąłem dobrą szklankę Whisky i usiadłem w  fotelu. Przeżywałem traumę. Ta dziewczyna była najdziwniejsza istotą, jaką spotkałem. Nie potrafiła kompletnie się odnaleźć w rzeczywistości, w której przyszło jej żyć. Byłem… Zszokowany. Co ja robiłem? Po co pakowałem się w tą chorą sytuację? Przecież wiedziałem, że nie dam rady jej pomóc. To nie miało sensu.

                Wziąłem szybki prysznic, dla otrzeźwienia i włączyłem komputer. Zalogowałem się na jej konto i szukałem kolejnego chętnego na szybką randkę faceta. Zajęło mi to parę godzin, ale się udało. Około 3 nad ranem umówiłem ją z niejakim Axelem…


*****

Cześć!
Na wstępie przepraszam za nieobecność na Waszych blogach :(
Obiecuję, że jak skończy się ten zapierdziel, to przeczytam wszystko i skomentuję.
OBIECUJĘ!!
Nie mam czasu na nic. 
Nawet na poprawienie tego powyżej (rozdział napisałam to wcześniej, żeby uściślić)
Jeszcze raz przepraszam :((
Niech już będą wakacje...
Do zobaczenia w weekend majowy :D
Buziaki :*

15 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie! Jego treść mnie zachwyca, forma również. Ogromne brawa dla Ciebie.
    Do Daniela chyba po czasie dotarło, że ten pomysł z organizacją randek dla Marthy był chyba nie do końca przemyślany. Zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia przez to, jaki był w przeszłości? Przez to, jak się zachowywał? Czy czuł do niej coś więcej, niż tylko chęć zrekompensowania się za wyrządzone krzywdy? Tyle pytań.
    I jeszcze ten nijaki Axel. Mam wrażenie, że trochę tu namiesza.
    Ja już też czekam z niecierpliwością na wakacje. Obowiązki szkolne wykańczają...
    Weny życzę i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! ;*
    Kolejne cudeńko, Kochana! ;* Rozpędzasz się nam coraz bardziej, wiesz? :)
    Cóż mogę powiedzieć?
    Cieszę się, że Daniel w pewien sposób dojrzał. No, jego przeszłość nie jest zbyt piękna. Ważne jednak, że umie o niej myśleć i wyciągać odpowiednie wnioski. Przynajmniej wg mnie jest to ważne. :) Także to mnie cieszy najbardziej. :)
    Dodatkowo - świetnie opisane! No, czego chcieć więcej? :)
    Buziam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wciąż nie wiem, jak Ty to robisz, ale to opowiadanie jest wspaniałe! Taka wcale niebanalna historia. Szczerze, to jest pierwsza, która jest pisana w taki sposób z tych co udało mi się już przeczytać,a jest tego trochę, a nawet więcej niż trochę. Zazdroszczę wyobraźni! ❤
    Tom to całkiem spoko człowiek. Mimo iż łamie pewne zasady. Może nie powinien opowiadać Danielowi o tym, co opowiedziała mu Marthe. Ale może to ułatwi mi pomaganie dziewczynie. Bądź może robić to też dlatego, by Daniel rozumiał, że był dupkiem w przeszłości.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę oraz przepraszam za kiepski komentarz. ;/
    Ściskam. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Pomysł Daniela z tymi randkami chyba nie było taki zły.
    Myślę, że przez te lata wydoroślał, dlatego próbuje pomóc dziewczynie, którą kiedyś miał za nic.
    Ale jak mu to pomaganie wyjdzie to zobaczymy. Oby sam nie wpadł jak śliwka w kompot! A zdaje się, że to zaczyna się już dziać :))
    A Tom? Cóż.. jedno stwierdzenie mi przychodzi do głowy - gra na dwa fronty!
    Tyle ode mnie.. matura, koniec roku, oceny.. obiecuję, że po tym wszystkim postaram się pisać dłuższe komentarze.
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Marthe. Ona nigdy nie była zrozumiana przez rodziców. Dodatkowo boryka się z wieloma kompleksami. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Marthe i Daniela.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem!
    Cudowny rozdział *.* Nie wiem, jak ty to robisz, że wszystko czyta się tak lekko i przyjemnie, ale też bym tak chciała :D
    Daniel chyba trochę... wydoroślał? Na pewno niektóre sprawy do niego dotarły, szkoda tylko, że przeszłości nie da się cofnąć.
    Szkoda mi naszej bohaterki, bo dziewczyna nie ma lekko, ma swoje problemy, ale jestem pewna, że sobie poradzi.
    No nic, czekam na kolejne części, bo narodziło mi się w głowie parę znaków zapytania... :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy9:00 PM

    Witaj Kochana! <3
    Ojeejkuuu! Jak mi się podoba ta historia! Jest niezwykle intrygująca i wciągająca.
    Faktycznie, postać Marthe należy do tych wyjątków. Co dziwne, bardzo dobrze rozumiem jej sposób myślenia.... zaczynam przerażać samą siebie xd

    A co do Daniela... Może faktycznie cuda się zdarzają? I Tande odzyskał albo dopiero dostał mózg!
    W każdym bądź razie, jego postać nabiera pozytywnych barw.

    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego! Coś czuję, że randa z "niejakim Alexem" okaże się jeszcze większą porażką niż ta z miłośnikiem chomika xd

    Trzymaj się Kochana! ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :*
    Czekałam na rozdział naprawdę dłuuugo i jak zwykle mnie nie zawiodłaś!
    Kocham to opowiadanie, jego nietypową formę, główną bohaterkę, Daniela i wszystkie rzeczy z nim związane!
    Co do rozdziału samego w sobie:
    Rodzice - no szkoda gadać, nie wiem co mają w głowie, ale na pewno nie mózg. Nawet nie wiem co nimi kieruje.
    Mam mieszane uczucia co do Toma - jakby nie patrzeć zdradza tajemnicę zawodową. Ja bym go wypatrywała, nawet jeśli chciał dobrze... do psychologa idzie się mając zaufanie, że zachowa wszystko dla siebie. No ale zobaczymy co dla niego przygotowałaś.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy7:05 PM

    Chyba wszyscy cierpimy na brak czasu, tym bardziej się cieszę, że dodałaś ten rozdział :)
    Biedna Marthe - tacy rodzice... nie rozumiem co oni sobie w ogóle wyobrażają? Żyją w jakiejś innej rzeczywistości?
    A ta randka? Nie dziwię się dziewczynie, że była skrępowana, skoro miała świadomość sprzętu elektronicznego na własnym ciele no i musiała rozmawiać o chomiku! Hahaha jestem ciekawa, jak tam randka z Axelem?
    Czekam i ściskam:*
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem :)
    Kochana, po raz kolejny nie zawiodłaś i oddałaś nam wspaniały rozdział!
    Mam nadzieję, że Daniel na 100% zmienił się i już nie wróci do siebie z przeszłości.
    Jakoś wolę go takiego i niech już tak pozostanie.
    Niech kreśli nowy rozdział życia w takim odzieniu.
    Rodziców Marthe nie rozumiem, nie zrozumiem. Jakieś średniowieczne poglądy.
    Co do Toma, nie jestem przekonana, co on kombinuje.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej kochana :*
    Chcialabym cie przeprosic za moja szybsza nieobecnosc.
    Ale wszystko nadrobilam i juz jesten.
    To opowiadanie jest genialne. Te wizyty obojga z Tomem? Cos niesamowitego, ty to masz super wyobraznie no i super nam to tutaj ukazujesz.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem z wielkim poślizgiem, ale jestem! To się liczy, prawda? :) Ostatnio nie miałam czasu bo cały poprzedni tydzień miałam zawalony przez rodzinne sprawy... teraz już tak nie będzie! :)
    Rozdział oczywiście przeczytałam od razu, ale żeby naskrobać jakiś komentarz to czasu nie miałam. Wybacz.
    Wiesz... zastanawiam się jak wpadłaś na tak genialny pomysł i nie wiem. No, po prostu zazdroszczę :D
    Rozdział oczywiście jak zwykle świetny. Nigdy to nie jest inaczej. Oj nigdy.
    Strasznie szkoda mi Marthe... Przecież tacy ludzie nie mogą być nazywani rodzicami. To okropne.
    I ta randka... O matko :D Hahaha, to było strasznie dziwne!
    Czekam na kolejny i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. kocham Toma, naprawdę chce jej pomóc. i jej, i Tandexowi... ciekawe, jak to się skończy...
    "Tande to głupi wieśniak" WYGRAŁO ROZDZIAŁ!! <3
    Tom, ciulu, nie dobijaj Marthy swoją wielką miłością XD i ta bezpośredniość naszej bohaterki... jezu, wielbię ją xd
    nie wierzę, Daniel i robienie za swatkę... nadal to do mnie nie docieraXDDD kolejna randka... łomajngotXD
    czekam na kolejny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej Kochana! ;*
    Na samym starcie bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam za to, że zjawiam się tutaj dopiero teraz. :( Jestem beznadziejna, wiem. Ale naprawdę nie mogłam wcześniej. :(
    Rozdziały nadrobiłam. :)
    Są wspaniałe. ♥ Czyta się je doskonale. :)
    Ten powyższy to istne arcydzieło. ^^
    Niesamowicie zaintrygowała mnie postać Daniela... Mam nadzieję, że przeszłość pozostanie już na zawsze przeszłością. :)
    Co do rodziców dziewczyny... Widzę, że ich zachowanie wzburzyło falę oburzenia... ale zgadzam się z koleżankami powyżej. Zachowują się nie fair. Takie poglądy jak ich już dawno odeszły w zapomnienie, więc niech lepiej nauczą się żyć współczesnością, a nie (tak jak koleżanka wyżej wspomniała) średniowieczem. :/
    Tom wywołuje we mnie nieco niepokoju, ale być może to się jeszcze zmieni :) To dopiero początek tej historii i nie wiadomo czym nas zaskoczysz. ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ^^
    I raz jeszcze przepraszam za ten poślizg. :( ;*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej! :)
    Nawet nie wiesz ile razy lałam ze śmiechu przed ekranem laptopa, a mama patrzyła na mnie jak na kretynkę. :D UWIELBIAM!
    Randka wygrała wszystko, hahahah. :D
    A jeśli chodzi o rodziców tej biednej dziewczyny... serdecznie jej współczuję. 22 lata to idealny wiek na życie po swojemu, a nie pod linijkę rodziców, więc niechże wyluzują..
    Uciekam czytać kolejny rozdział.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń